Ostatnie dni były dla mnie bardzo intensywne i obfitujące w ogrom wrażeń. Było masę uśmiechów, pozytywnych wrażeń, nowych znajomości, twórczych spotkań, pozytywnych doznań smakowych, ciepłych gestów i przytulasków, łzy wzruszenia...
W minioną sobotę byłam po raz rugi w życiu uczestnikiem zlotu scrapbookingowego. Tym razem była to impreza Papiorzany Comber w Katowicach, przypadający tym razem idealnie w światowy dzień scrapbookingu. Jednocześnie był to mój pierwszy zlot, gdzie mogłam występować także jako osoba reprezentująca Craft Style, w którym od stycznia inspiruję jako DT.
Niestety, jak to ostatnio w moim życiu bywa, na dzień przed zlotem moje życie prywatne znów się wywróciło do góry nogami... Myślałam, że ze zlotu będę musiała zrezygnować. Na szczęście się udało, ale dotarłam tam z ogromnym bagażem smutnych i ciężkich do uniesienia emocji. Okazało się, że cała impreza pozwoliła mi na te ponad 5 godzin oderwać się od tego wszystkiego, z czym przyjechałam i mało tego - naładować się tym co piękne, ciepłe i dające siłę :)
Pozostałe dziewczyny z Craft Style, znając po części moją skomplikowana sytuację, pokazały mi w bardzo piękny i twórczy sposób, że są obok i służą zawsze wsparciem w najróżniejszej postaci. Taki o to prezencik dostałam, a wręczaniu towarzyszyły łzy ... tzn wreszcie ich miła dla mnie odmiana bo były to łzy wzruszenia ...
I moje łzy wzruszenia ...
Jak już wspomniałam na wstępie postu, wrażeń było wiele wiele innych, nie tylko na tej płaszczyźnie. Miałam okazję podziwiać masę cudownych i niezwykle różnorodnych prac, jakie zostały przyniesione na stoisko Craft Style w ramach zlotowego konkursu (część z nich jest na pierwszej fotce w poście). Oczywiście przepuściłam "trochę" kasy na sporo całkiem potrzebnych i niezbędnych przydasiów. A ile się tych różności namacałam ... Miałam także okazję obejrzeć kilka pokazów oraz, co najważniejsze, uczestniczyć w niesamowitym warsztacie Aidy. Ale to już będzie historia na oddzielny post. No i poznałam na żywo kilka sympatycznych osóbek, które dotychczas znałam tylko z wirtualnego świata i fejsbuka. Nie będę tu wszystkich wymieniać, bo i fotek nawet nie mam. Wogóle coś mało zdjęć powstało, jak to zwykle u mnie bywa... Na szczęście trochę fotek zrobiła Malwina z DT Craft Style i jej całą relację możecie obejrzeć TUTAJ.
A ja wspomnę jeszcze tutaj o doznaniach smakowych bo mój żołądek został dopieszczony do granic możliwości ;) Cała organizacja zlotu zadbała o suto zastawiony stół z ciepłymi napojami oraz wszelakiej maści babeczkami, ciastami, ciasteczkami i co najważniejsze sporo w wersji fit :D A wisienką na torcie był chlebek ze smalcem. Moje podniebienie zostało dodatkowo dopieszczone pysznościami przywiezionymi na zlot przez Malwinę z DT Craft Style. I tak mogłam skosztować najlepszych pod słońcem: marchewkowego sernika, muffinek w wersji wytrawnej na słono z kabanosami oraz obłędnych własnej produkcji pralinek czekoladowych z malibu, które jednogłośnie mianowałyśmy naszą firmową craftstylową słodyczą :)
I to tyle w tym poście. Oczekujcie jeszcze specjalnej relacji z warsztatów mediowych. A tym czasem posyłam wam ciepłe pozdrowienia!
Angi
no patrz! a u nas na zlotach ciasteczek nie serwują...chyba trzeba zacząć jeździć do Katowic ;-D
OdpowiedzUsuńpiękne są takie spotkania...:-D
O, jak przybędziesz to osobiście ci takie specjały zapodam (Jak mnie Malwinka nauczy :D )
UsuńWidać, że wszyscy się dobrze bawili. Szkoda, że nie mogłam pojechać. Pozdrawiam cieplutko
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że na którymś zlocie się wkońcu spotkamy ;)
Usuńpiękne są takie momenty - warte wspomnień ... ściskam
OdpowiedzUsuńOj tak, na pewno :)
Usuń