Jak co roku w moim domu, na rozpoczęcie adwentu, pojawia się wieniec adwentowy. Tym razem, podobnie jak roku temu, postawiłam na zupełną prostotę formy i dodatków. Chyba już ostatnio nie ciągnie mnie do bogatego, świątecznego ozdabiania.
Dlatego też na moim adwentowym stroiku pojawiły się maleńkie słoiczki na tealighty, które ułożyłam na śniegowej kołderce. Słoiczki dodatkowo także umoczyłam w "śniegu" i przyozdobiłam drewnianymi płatkami śniegu. Niesamowity nastrój tworzą takie skromne i niepozorne świeczniki po zapaleniu.
Druga świeczka już zapalona... Ależ ten czas leci. Bardzo mi zależało, by ten adwent był inny pod różnymi względami. Obecnie stoję na dość wysokiej skarpie w moim życiu i emocjach i ciągle walczę, by nie spaść. A sił brakuje. Dlatego też chcę w tym adwencie znaleźć tę siłę. Naładować się tym okresem oczekiwania. Dreptamy z moją Małą Mi na roraty. Jej pierwsze wydaje mi się świadome. Mała nosi dumnie lampion, oczywiście produkcji mamy, który wkrótce też wam pokażę.
Pozdrawiam!
Angi
Kochana przesyłam moc energii :)!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńPiękny delikatny, świecący wieniec adwentowy! Dużo sił i wytrwałości życzę! Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMinimalistyczny ale jaki wymowny!
OdpowiedzUsuńJak ładnie!
OdpowiedzUsuńPrawdziwy efekt oszronionego śniegu i puchowej śnieżnej kołderki:). Minimalistycznie a zarazem oryginalnie, bardzo elegancko i niezmiernie klimatycznie. Moja droga znajdziesz i siły, i energię do życia, wystarczy tylko tego chcieć i powiedzieć sobie - godzę się z wszystkim tym czego nie mogę zmienić:) i na co nie mam wpływu, a skupić się na tu i teraz. A zobaczysz, że wszystko zacznie być prostsze i łatwiejsze. Uwierz mi to działa i przynosi pozytywne efekty. Pozdrawiam cieplutko i optymistycznie:).
OdpowiedzUsuńzawsze podziwiam twój minimalizm adwentowego kalendarza SUPER! jak co roku ;)
OdpowiedzUsuń